Gorzki smak porażki, choć nie czuję się przegrany.
Przygotowania tylko pod ten bieg trwały pełne sześć miesięcy (biegam od trzech lat). Trenowałem ciężko, gdy był mróz ,upał, padał śnieg, deszcz lub było ciemno. Biegałem godzinę, dwie, albo ciągnąłem za sobą ciężar. Zmieniłem swoją dietę, aby organizm mógł prawidłowo funkcjonować przy tego typu wysiłkach. Robiłem jak najwięcej aby wszystko było jak należy. W tym samym momencie przygotowywałem się logistyczne do całego projektu oraz pracowałem na cały etat.
Nadszedł lipiec, pojawił się lekki stres i myśli "Co będzie jak nie dam rady?" Jednak odrzucałem je bo wiedziałem ile włożyłem energii i wiedziałem, że jestem przygotowany. W końcu pracowałem na to ciężko 182 dni. Wydawało mi się, NIE! byłem przekonany, że jestem gotowy.
21 lipca
O 9:15 wyruszyłem z pod Neptuna na ul. Długiej w Gdańsku do miejscowości Kazimierzowo, gdzie okoliczni ludzie pozwolili mi bez problemu rozbić namiot na ich posesji. Namówili mnie, chociaż wcale nie trzeba było, żebym skorzystał z ich łazienki. Poczęstowali mnie kolacją. Gdy już byłem najedzony i wykąpany moje morale urosły. Po dniu zmagania się z upałem i tirami, które targały mój biedny wózek. Nic nie zapowiadało nadchodzącej klęski.
Dystans 52 km
Temp powietrza 26*C
Temp asfaltu 38*C
Nadszedł lipiec, pojawił się lekki stres i myśli "Co będzie jak nie dam rady?" Jednak odrzucałem je bo wiedziałem ile włożyłem energii i wiedziałem, że jestem przygotowany. W końcu pracowałem na to ciężko 182 dni. Wydawało mi się, NIE! byłem przekonany, że jestem gotowy.
21 lipca
O 9:15 wyruszyłem z pod Neptuna na ul. Długiej w Gdańsku do miejscowości Kazimierzowo, gdzie okoliczni ludzie pozwolili mi bez problemu rozbić namiot na ich posesji. Namówili mnie, chociaż wcale nie trzeba było, żebym skorzystał z ich łazienki. Poczęstowali mnie kolacją. Gdy już byłem najedzony i wykąpany moje morale urosły. Po dniu zmagania się z upałem i tirami, które targały mój biedny wózek. Nic nie zapowiadało nadchodzącej klęski.
Dystans 52 km
Temp powietrza 26*C
Temp asfaltu 38*C
22 lipca
O 6:00 obudziłem się bez zakwaszonych mięśni, byłem wypoczęty co mnie jeszcze bardziej utwierdziło, że dobrze się przygotowałem i mogę ruszać dalej. Cieszyło mnie również, że tego dnia zbiegnę z drogi krajowej nr 7 i będę kontynuował trasę mniej ruchliwymi drogami.
Po około 25 km (czerwony krzyżyk) nastąpiło coś czego się nie spodziewałem. Po zewnętrznej stronie lewego kolana, które nigdy nie sprawiało mi żadnych problemów, pojawił się kujący ból. Po kilkunastu minutach poczułem jakby ktoś uderzył mnie młotkiem, straciłem chwilowo równowagę i musiałem się zatrzymać. Widziałem jak z boku kolana pojawia się opuchlizna. Zrobiłem około godzinną przerwę okładając to miejsce chłodnymi okładami. Opuchlizna się zmniejszyła i mogłem iść, ale o biegu nie było mowy. Dziwne uczucie, kiedy masz w sobie pełno energii, wszystko przebiega zgodnie z planem, a tu taki psikus...
Tego dnia wiedziałem, że już dalej nie dotrę postanowiłem rozbić obóz. Okładałem nogę lodem, łyknąłem coś przeciwzapalnego i kolejnego dnia miałem działać dalej.
Dystans 33 km
Temp powietrza 25-26*C
Temp asfaltu 38*C
O 6:00 obudziłem się bez zakwaszonych mięśni, byłem wypoczęty co mnie jeszcze bardziej utwierdziło, że dobrze się przygotowałem i mogę ruszać dalej. Cieszyło mnie również, że tego dnia zbiegnę z drogi krajowej nr 7 i będę kontynuował trasę mniej ruchliwymi drogami.
Po około 25 km (czerwony krzyżyk) nastąpiło coś czego się nie spodziewałem. Po zewnętrznej stronie lewego kolana, które nigdy nie sprawiało mi żadnych problemów, pojawił się kujący ból. Po kilkunastu minutach poczułem jakby ktoś uderzył mnie młotkiem, straciłem chwilowo równowagę i musiałem się zatrzymać. Widziałem jak z boku kolana pojawia się opuchlizna. Zrobiłem około godzinną przerwę okładając to miejsce chłodnymi okładami. Opuchlizna się zmniejszyła i mogłem iść, ale o biegu nie było mowy. Dziwne uczucie, kiedy masz w sobie pełno energii, wszystko przebiega zgodnie z planem, a tu taki psikus...
Tego dnia wiedziałem, że już dalej nie dotrę postanowiłem rozbić obóz. Okładałem nogę lodem, łyknąłem coś przeciwzapalnego i kolejnego dnia miałem działać dalej.
Dystans 33 km
Temp powietrza 25-26*C
Temp asfaltu 38*C
23 lipca
7:00 Gdy się obudziłem opuchlizny nie było, lecz noga była sztywna, a jakikolwiek ruch powodował okropny ból, pomimo, że łyknąłem silny lek przeciwbólowy. Po telefonicznej konsultacji z fizjoterapeutą, podjąłem decyzję, że przyjadę do Trójmiasta na wizytę, aby zbadano nogę. Jakby się udało ją złożyć, aby działała tak jak należy to wracam na trasę, jeżeli nie to nie będę ryzykować zdrowia.
Po wizycie okazało się, że staw jest przeciążony, najprawdopodobniej łąkotka. Dalsza eksploatacja groziła by zużyciem jej, przez co czekał by mnie zabieg wymiany tej części stawu.
Podjąłem decyzję, że muszę zrezygnować tymczasowo z biegu, wygoić nogę, oraz wzmocnić stawy. Najprawdopodobniej popełniłem błędy w treningu. Być może pół roku to za krótko, aby przystosować organizm do biegania długich dystansów ciągnąc za sobą 50 kg balastu na kółkach.
Jest mi ogromnie przykro, że zawiodłem ludzi, którzy we mnie wierzyli, że zawiodłem również siebie. Józek potrzebuje rehabilitacji teraz i będzie potrzebował jej również za rok, więc nie odpuszczę tematu i spróbuję w przyszłym roku. Nie martwcie się wcale się nie załamałem :)
- Nie odniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10.000 błędnych rozwiązań.
Thomas Edison
Mam nadzieję, że szybciej uda mi się osiągnąć mój cel ;)
Jednak jak się okazało gdy byłem w potrzebie bardzo wielu przyjaciół chciało mi pomóc, co pokazało jak bardzo ważne są relacje z przyjaciółmi.
A oto muszkieterowie, którzy po mnie przybyli z Gdańska do Pasłęka i to z lodami!
A oto muszkieterowie, którzy po mnie przybyli z Gdańska do Pasłęka i to z lodami!