Włochy - Alpy 2010
Dolomity - region Paganella
Kraj oliwek, pizzy i wina, lecz ja przyjechałem w to miejsce w innym celu. Białe szaleństwo!
Jak jechać na narty to od razu w konkretne miejsce.
Jadąc przez Włochy - a był to kwiecień - było ciepło, bo kilkanaście stopni na plusie.
Bałem się, że śniegu to już nie zobaczę. Całe szczęście myliłem się, bo wysoko w górach był cały przekrój warunków atmosferycznych. Na szlifowanie umiejętności narciarskich IDEALNIE.
Jak jechać na narty to od razu w konkretne miejsce.
Jadąc przez Włochy - a był to kwiecień - było ciepło, bo kilkanaście stopni na plusie.
Bałem się, że śniegu to już nie zobaczę. Całe szczęście myliłem się, bo wysoko w górach był cały przekrój warunków atmosferycznych. Na szlifowanie umiejętności narciarskich IDEALNIE.
Był to typowy obóz studencki, organizowany przez uczelnię AWFiS Gdańsk, jako jeden z przedmiotów dodatkowych - takie przedmioty to ja lubię i powinno być więcej praktycznych zajęć na tego typu uczelni.
Wyjazd trwał tydzień. Codzienne szusowanie po 6-7 godzin pod okiem instruktora dało rewelacyjne efekty. Pierwszego dnia czerwony stok był dla mnie wyzwaniem, ostatniego dnia szalałem na czarnym lub w puchu poza trasą... Miło wspominam.
- To co zjeżdżamy na krechę ?
Pierwszy raz byłem w takich górach i utkwiło to w moim sercu jak haczyk na ryby.
Nie da się odkochać od gór, w dodatku takich. Muszę tam wrócić i to nie tylko na narty !