Skrócona wersja mojej podróży, dzięki której można na szybkiego prześledzić moje dwa miesiące z życia :)
Singapur
Wylądowałem w tym miejscu, spędziłem jedną noc odwiedzając swoją rodzinkę i następnego dnia wieczorem przekroczyłem granicę z Malezją.
Malezja
Po przekroczeniu granicy o mały włos nie utknąłem na 16 h na dworcu, ponieważ bilety na dwa najbliższe pociągi do Kuala Lumpur były wyprzedane. Pomógł mi Hann - Malezyjczyk pracujący w Singapurze. Ugościł mnie udostępniając mi na wyłączność swoje 4 pokojowe mieszkanie na dwa dni, wykarmił mnie, zapoznał ze swoją rodziną i miałem okazję zjeść z nimi rodzinną kolację. Jakby tego było mało zawiózł mnie do Kuala Lumpur bo miał tam coś do załatwienia.
W stolicy Malezji (KL) gdy przyjechałem, spędziłem wieczór na chodzeniu po Chinatown. Następnego dnia skoro świt pojechałem zobaczyć Petronas Towers, a później Batu Caves, po ok. 40 minutach zacząłem łapać stopa do Cameron Highlands. Po dotarciu do tego miejsca, widok plantacji herbaty do tego stopnia mnie urzekł, że zostałem w tym miejscu na noc, aby zobaczyć wschód słońca, więc spałem w prawdziwej dżungli, sam, co było niesamowitym przeżyciem. Następnie kierowałem się do miasta Ipoh, Miasto nie było zbyt ciekawe, ale sama droga była warta, bo widoki zapierały dech w piersiach, mowa tu o górach i strzelistych skałach. Jeszcze tego samego dnia łapałem stopa dalej na północ i trafiłem do miasteczka Taiping, gdzie byłem ugoszczony przez ludzi, którzy mnie podwozili i tutaj zjadłem najlepsze owoce morza jakie miałem okazję w życiu spróbować. Z tego miejsca dotarłem na wyspę Pinang, na której spędziłem dwie noce. Po czym zmieniłem wyspę na Langkawi. A z niej promem udałem się do Tajlandii.
Tajlandia
Promem dotarłem na ląd po czym przemieściłem się autostopem do miasteczka Trang. Z niego trafiłem na wyspę Ko Mok i później wróciłem do Trang, z którego pociągiem 3 klasy w 15 h dojechałem do Bangkoku. W Bangkoku wyrobiłem sobie tylko wizę do Myanmar'u (Birma) i wyruszyłem na północ kraju do Chaing Mai, spędziłem w tym mieście 3 dni i udałem się na zachód do Mae Hong Son, z tego miejsca udałem się na dwudniowy trekking po dżungli. Wróciłem do Mae Hong Son i stąd złapałem stopa do Mae Sot. Gdzie kolejnego dnia rano przekroczyłem granicę z Myanmar (Birma)
Myanmar (Birma)
Spod granicy z Tajlandią po całym dniu dotarłem do Kawkreit, gdzie zostałem "zmuszony" do noclegu w guesthouse. Kolejnego dnia dotarłem stopem do Hpa-an, gdzie przesiadłem się w autokar, którym dojechałem do stolicy, Yangon i tu spędziłem najdroższą noc, płacąc za nocleg 12$. Kolejnego dnia nocnym autokarem dojechałem do Bagan. Tam spędziłem dwie noce, po czym wróciłem tą samą drogą, którą przyjechałem do Tajlandii, powrót do granicy Tajskiej zajął ok 26 godzin.
Tajlandia
Z Mae Sot łapałem stopa do miasta Tak, ale dzięki gościnności Norwega, który się dla mnie zatrzymał, dojechałem do Phitsanulok gdzie mieszkał mój nowy znajomy. W tym mieście spędziłem kilka dni, przy okazji zaliczając święta Bożego Narodzenia w stylu europejskim ;) Z Phitsanulok dojechałem w przeciągu jednego dnia do Udon Thani, gdzie nie mogłem znaleźć taniego noclegu i przespałem się na budowie. Kolejnego dnia udało mi się przekroczyć granicę z Laosem.
Laos
Gdy tylko dojechałem do stolicy Vientiane, zwiedziłem wszystko co mnie interesowało w tym mieście pierwszego dnia, spędziłem tu noc i kolejnego dnia wyruszyłem w kierunku Vang Vieng, zaliczając najdłuższe łapanie okazji (ok. 2 godziny łapania). Chwilę przed zmrokiem dojechałem do Vang Vieng. Objechałem okolicę tego malowniczo położonego miejsca za pomocą skutera. Po dwóch dniach wyruszyłem dalej, dojeżdżając do Luang Prabang. W tym mieście sporo odpoczywałem i przywitałem nowy rok. Następnego dnia zaliczając bajkowe widoki dotarłem do Phonsavan, była to najzimniejsza noc podczas tej podróży. Następnie dojechałem do Paksan, gdzie skorzystałem z lokalnego szpitala i się wyposażyłem w potrzebne mi leki. Po nocy ruszyłem dalej bo nic ciekawego mnie tu nie trzymało. Dojechałem do Khoun Kham, którego nie można znaleźć na google maps, z tego miejsca zwiedziłem jaskinię Kong Lo, która ma 7 km długości. Od tej chwili podróżowałem w towarzystwie trzech dziewczyn, które również przemieszczały się za pomocą autostopu. Jeszcze tego samego dnia dojechaliśmy do miasteczka Lak Sao, gdzie tylko przenocowaliśmy i ruszyliśmy dalej na południe do Thakhek, w tym miejscu również zatrzymaliśmy się tylko na nocleg. Naszym celem następnego dnia było miasto Pakse, do którego pomimo dosyć sporej odległości udało nam się pomyślnie dojechać. Po noclegu, wypożyczyliśmy skutery na 4 dni i objechaliśmy okolicę The Bolaven Plateau robiąc pętlę od Pakse do Paksong, dalej na wschód do Sekong, później na północny zachód w kierunku Thateng i z powrotem do Pakse. Dalej autostopem kierowaliśmy się na południe do 4000 wysp, a konkretnie na wyspę Don Det, gdzie spędziliśmy ostatnie trzy dni w tym państwie. Następnie wróciłem do Pakse, gdzie pojechałem autokarem do Bangkoku a potem samolotem do Singapuru
Singapur
Wylądowałem w tym miejscu, spędziłem jedną noc odwiedzając swoją rodzinkę i następnego dnia wieczorem przekroczyłem granicę z Malezją.
Malezja
Po przekroczeniu granicy o mały włos nie utknąłem na 16 h na dworcu, ponieważ bilety na dwa najbliższe pociągi do Kuala Lumpur były wyprzedane. Pomógł mi Hann - Malezyjczyk pracujący w Singapurze. Ugościł mnie udostępniając mi na wyłączność swoje 4 pokojowe mieszkanie na dwa dni, wykarmił mnie, zapoznał ze swoją rodziną i miałem okazję zjeść z nimi rodzinną kolację. Jakby tego było mało zawiózł mnie do Kuala Lumpur bo miał tam coś do załatwienia.
W stolicy Malezji (KL) gdy przyjechałem, spędziłem wieczór na chodzeniu po Chinatown. Następnego dnia skoro świt pojechałem zobaczyć Petronas Towers, a później Batu Caves, po ok. 40 minutach zacząłem łapać stopa do Cameron Highlands. Po dotarciu do tego miejsca, widok plantacji herbaty do tego stopnia mnie urzekł, że zostałem w tym miejscu na noc, aby zobaczyć wschód słońca, więc spałem w prawdziwej dżungli, sam, co było niesamowitym przeżyciem. Następnie kierowałem się do miasta Ipoh, Miasto nie było zbyt ciekawe, ale sama droga była warta, bo widoki zapierały dech w piersiach, mowa tu o górach i strzelistych skałach. Jeszcze tego samego dnia łapałem stopa dalej na północ i trafiłem do miasteczka Taiping, gdzie byłem ugoszczony przez ludzi, którzy mnie podwozili i tutaj zjadłem najlepsze owoce morza jakie miałem okazję w życiu spróbować. Z tego miejsca dotarłem na wyspę Pinang, na której spędziłem dwie noce. Po czym zmieniłem wyspę na Langkawi. A z niej promem udałem się do Tajlandii.
Tajlandia
Promem dotarłem na ląd po czym przemieściłem się autostopem do miasteczka Trang. Z niego trafiłem na wyspę Ko Mok i później wróciłem do Trang, z którego pociągiem 3 klasy w 15 h dojechałem do Bangkoku. W Bangkoku wyrobiłem sobie tylko wizę do Myanmar'u (Birma) i wyruszyłem na północ kraju do Chaing Mai, spędziłem w tym mieście 3 dni i udałem się na zachód do Mae Hong Son, z tego miejsca udałem się na dwudniowy trekking po dżungli. Wróciłem do Mae Hong Son i stąd złapałem stopa do Mae Sot. Gdzie kolejnego dnia rano przekroczyłem granicę z Myanmar (Birma)
Myanmar (Birma)
Spod granicy z Tajlandią po całym dniu dotarłem do Kawkreit, gdzie zostałem "zmuszony" do noclegu w guesthouse. Kolejnego dnia dotarłem stopem do Hpa-an, gdzie przesiadłem się w autokar, którym dojechałem do stolicy, Yangon i tu spędziłem najdroższą noc, płacąc za nocleg 12$. Kolejnego dnia nocnym autokarem dojechałem do Bagan. Tam spędziłem dwie noce, po czym wróciłem tą samą drogą, którą przyjechałem do Tajlandii, powrót do granicy Tajskiej zajął ok 26 godzin.
Tajlandia
Z Mae Sot łapałem stopa do miasta Tak, ale dzięki gościnności Norwega, który się dla mnie zatrzymał, dojechałem do Phitsanulok gdzie mieszkał mój nowy znajomy. W tym mieście spędziłem kilka dni, przy okazji zaliczając święta Bożego Narodzenia w stylu europejskim ;) Z Phitsanulok dojechałem w przeciągu jednego dnia do Udon Thani, gdzie nie mogłem znaleźć taniego noclegu i przespałem się na budowie. Kolejnego dnia udało mi się przekroczyć granicę z Laosem.
Laos
Gdy tylko dojechałem do stolicy Vientiane, zwiedziłem wszystko co mnie interesowało w tym mieście pierwszego dnia, spędziłem tu noc i kolejnego dnia wyruszyłem w kierunku Vang Vieng, zaliczając najdłuższe łapanie okazji (ok. 2 godziny łapania). Chwilę przed zmrokiem dojechałem do Vang Vieng. Objechałem okolicę tego malowniczo położonego miejsca za pomocą skutera. Po dwóch dniach wyruszyłem dalej, dojeżdżając do Luang Prabang. W tym mieście sporo odpoczywałem i przywitałem nowy rok. Następnego dnia zaliczając bajkowe widoki dotarłem do Phonsavan, była to najzimniejsza noc podczas tej podróży. Następnie dojechałem do Paksan, gdzie skorzystałem z lokalnego szpitala i się wyposażyłem w potrzebne mi leki. Po nocy ruszyłem dalej bo nic ciekawego mnie tu nie trzymało. Dojechałem do Khoun Kham, którego nie można znaleźć na google maps, z tego miejsca zwiedziłem jaskinię Kong Lo, która ma 7 km długości. Od tej chwili podróżowałem w towarzystwie trzech dziewczyn, które również przemieszczały się za pomocą autostopu. Jeszcze tego samego dnia dojechaliśmy do miasteczka Lak Sao, gdzie tylko przenocowaliśmy i ruszyliśmy dalej na południe do Thakhek, w tym miejscu również zatrzymaliśmy się tylko na nocleg. Naszym celem następnego dnia było miasto Pakse, do którego pomimo dosyć sporej odległości udało nam się pomyślnie dojechać. Po noclegu, wypożyczyliśmy skutery na 4 dni i objechaliśmy okolicę The Bolaven Plateau robiąc pętlę od Pakse do Paksong, dalej na wschód do Sekong, później na północny zachód w kierunku Thateng i z powrotem do Pakse. Dalej autostopem kierowaliśmy się na południe do 4000 wysp, a konkretnie na wyspę Don Det, gdzie spędziliśmy ostatnie trzy dni w tym państwie. Następnie wróciłem do Pakse, gdzie pojechałem autokarem do Bangkoku a potem samolotem do Singapuru
To były dwa miesiące mojego życia, które sprawiły, że jestem szczęśliwszym człowiekiem. Nie zamierzam na tym poprzestać.
Razem: 9829 km